Kiedy to minęło? Zaczynam się martwić tym, że czas tak szybko leci, bo to znaczy, że już za 3 miesiące wracam do pracy i ta chwila nadejdzie zanim się obejrzę...:(
Nasz synek już: sam podnosi głowę (!), mówi "ghhh, kkkk, aguuu", wydaje radosne okrzyki, śmieje się coraz częściej i na nasz widok, gada do karuzeli, uwielbia wpatrywać się w akwarium, próbuje wsadzić sobie całą piąstkę do buzi, bardzo wysoko podnosi nóżki przysuwając stopy do twarzy. To niesamowite patrzeć na niego każdego dnia... Bardzo lubi się przytulić do mnie, wtedy się uspokaja i zasypia - to cudowne uczucie, jeszcze nigdy nie czułam się taka potrzebna, niezbędna wręcz...
W środę, z okazji ukończenia przez Witulinka dwóch miesięcy zrobiliśmy sobie fajną wycieczkę nad morze, w miejsce, gdzie jeszcze nie byliśmy. Był spacer i plażowanie, Wojtek się nawet kąpał z termometrem do kąpieli bobasa w ręku - temperatura wody w dnia 21 października wynosiła 21 stopni C :). Potem byliśmy na super obiadku w knajpie, gdzie obżarliśmy się świeżymi kalmarami i ośmiornicą. Wituś drzemał pozwoliwszy nam się posilić i obudził się akurat na koniec obiadu :). Oczywiście jak zwykle są zdjęcia, kto jeszcze nie widział, to zapraszamy do obejrzenia.
Następny album z okazji wizyty babci i cioci Witunia - mama i siostra Wojtka przylatują do nas na następny weekend, bardzo się cieszymy i - jeśli pogoda dopisze - już planujemy pierwszą wycieczkę Witoldina :).
sobota, 24 października 2009
niedziela, 4 października 2009
Na plaży
Więcej zdjęć z plaży jak zwykle w naszym albumie.
sobota, 3 października 2009
Home sweet home :)
Zaraz będzie tydzień jak już jesteśmy z domu, a czas minął jak z bicza strzelił. Ale po kolei - najpierw był lot. Wbrew moim obawom przebiegł absolutnie idealnie - lepiej nie można było sobie wymarzyć (no chyba żebym miała mniej bagażu, ale to moja własne wina, zresztą i tak miałam szczęście bo przymknięto oko na 3 nadprogramowe kilogramy oraz 3 a nie 1 torby podręczne...). Witoldino usnął jeszcze podczas pakowania i... obudził się już w domu w Atenach. Anioł nie dziecko. Mieliśmy wolne miejsce obok w samolocie, położyłam go tam i spokojnie przespał start, turbulencje i lądowanie. Przed lądowaniem jak zaczął okazywać oznaki rychłego przebudzenia dostał cyca i nie przebudziwszy się nawet do końca pojadł i dalej spał snem sprawiedliwego. Bardzo mi to ułatwiło podróż, przyznam. A z torbami i wózkiem pomogli mi dobrzy ludzie, bo sama nie dałabym rady.
I tak dolecieliśmy o 3 nad ranem, odebrał nas stęskniony tata Witusia, który w domu witał się z nim do 5 rano - Wituś ewidentnie poznał tatę i był zachwycony oraz - w przeciwieństwie do nas - wyspany.
Wituś śpi u nas w sypialni, ma swoje łóżeczko zaraz obok naszego, ale nie wykorzystuje tego nadmiernie i robi mamie pobudkę raptem 2 razy w nocy, co uważam za godną średnią. Pokój ma już urządzony, można zobaczyć na zdjęciu, dumna jestem szczególnie z wyklejanki na szafie.
Poza tym czas płynie spokojnie, powoli wypracowujemy sobie codzienną rutynę. Chodzimy sobie na spacerki i leżakujemy na tarasie. A dziś wybieramy się pod Akropol, natomiast jutro na plażę (oczywiście w pełnym cieniu).
Fajnie jest być w domu...:)
I tak dolecieliśmy o 3 nad ranem, odebrał nas stęskniony tata Witusia, który w domu witał się z nim do 5 rano - Wituś ewidentnie poznał tatę i był zachwycony oraz - w przeciwieństwie do nas - wyspany.
Wituś śpi u nas w sypialni, ma swoje łóżeczko zaraz obok naszego, ale nie wykorzystuje tego nadmiernie i robi mamie pobudkę raptem 2 razy w nocy, co uważam za godną średnią. Pokój ma już urządzony, można zobaczyć na zdjęciu, dumna jestem szczególnie z wyklejanki na szafie.
Poza tym czas płynie spokojnie, powoli wypracowujemy sobie codzienną rutynę. Chodzimy sobie na spacerki i leżakujemy na tarasie. A dziś wybieramy się pod Akropol, natomiast jutro na plażę (oczywiście w pełnym cieniu).
Fajnie jest być w domu...:)
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)
