wtorek, 23 grudnia 2008

Wesołych Świąt!

Kochani czytelnicy, przyjaciele!
W przededniu ( a więc w wigilię) Wigilii Swiąt Bożego Narodzenia (jakże wyczekanych) chcielibysmy za pomocą tego magicznego medium, które mimo odleglosci zbliża nas do siebie (zabrzmialo to cokolwiek patetycznie, ale co tam - ma byc podniosle:)), zlożyć Wam najserdeczniejsze życzenia zdrowia (jak zawsze - przede wszystkim), szczęscia, milosci, spokoju, satysfakcji z pracy oraz spelnienia marzeń. Niech nadchodzący rok przyniesie tylko to co dobre i upragnione.
Dziękujemy Wam, że jestescie z nami, mysląc o nas czasem, czytając ten blog. Dla mnie, jako glównej pisarki ;) jest to ważne, wiedzieć, że mogę opisać jakies wydarzenia/wrażenia/zabawne czy mniej zabawne, a bardziej wkurzające sytuacje, a parę ktosiów to przeczyta. To naprawdę bardzo mila i budująca swiadomosc.
Mamy więc nadzieję, że zostaniecie z nami, tym bardziej, że nadchodzący 2009 rok zapowiada się ciekawie... Ale o tym już w Nowym Roku.

Usciski i pozdrowienia ze spokojniejszych już Aten - Kasia i Wojtek.

piątek, 12 grudnia 2008

Co za tydzień...

Ostatni tydzień należal do najgorszych jakie pamiętam. Najpierw w sobotę zostal zastrzelony 15-latek, co ma swoje skutki w postaci rozruchów do dzis. W niedzielę wrzalo, w poniedzialek wybuchly zamieszki. Wybuchly akurat wtedy i akurat tam, gdzie odbywala się nasza konferencja, przygotowywana przez wiele tygodni. Na 300 zaproszonych osob przybylo jakies 30... Na domiar zlego dwie delegacje z Polski, ktore przylecialy na tę konferencję nie wylecialy spowrotem, gdyż z powodu strajku generalnego odwolane zostaly wszystkie loty do i z Grecji. Tak więc delegacje zostaly do wczoraj, no i co tu dużo mówić - trzeba się bylo nimi pozajmować. Skutek jest taki, że czeka na mnie sterta papierów oraz weekend sprzątania w domu (przez tydzień w domu nawet nie kiwnęlam palcem, no oprócz pozmywania okazjonalnie naczyń), no bo czas już rozpocząć swiąteczne porządki. Personel nasz biurowy w postaci polowy zatrudnionych osób leży zlożony chorobą w domu, na dodatek w budynku jest zimno jak w psiarni, bo skończyla się nam ropa do pieca i czekamy na dostawę.
Wczoraj pojechalam do centrum, porobilam zdjęcia celem dokumentacji Aten po zamieszkach - są na picasie, więc zapraszam do obejrzenia - no, jest to zdecydowanie inne oblicze Aten, które wcale a wcale mi się nie podoba...
Eeeech, jedyne co dobre, to że już jest piątek, zaraz weekend, a za póltora tygodnia swięta, których już się nie mogę doczekać. Mam już prezenty, oraz mamy już w domu choinkę - ku uciesze kotów, które chyba uznaly, że to specjalnie dla nich. Dobrze, że zdecydowalismy się w tym roku na choinkę po ludowemu - slomiane ozdoby, pierniki i suszone pomarańcze, bo przynajmniej nie ma pobitych bombek pod choinką..:)

piątek, 5 grudnia 2008

Bank - podejście drugie

Wyjątkowo szybko piszę kolejnego posta, ale to pod wplywem szoku.
Dzis postanowilam jeszcze raz zbadać sprawę banków w Grecji. Tym razem nie chcialam zakladać konta, lecz lokatę. Na nie za dużą, ale też i nie za malą sumkę w euro. Co by jakis nawet niewielki procencik lecial, a nie, że pieniądze leżą w szufladzie. Odwiedzilam 3 banki, wszystkie międzynarodowe, malo tego, posiadające swoje przedstawicielstwa w Polsce. I co? I - po pierwsze, żeby zalożyć lokatę trzeba dysponować kwotą CO NAJMNIEJ 5.000 euro (i to tylko w jednym banku jest taki "niski" próg), żeby zarabiać 3,5%!!! Pani na wiesc o tym, że w Polsce konta a vista są oprocentowane od 5 do 7% od pierwszej zlotówki otworzyla oczy szeroko ze zdumienia. I rzucila zlotą mysl: "Ale to jest Grecja". Nooo, nie da się zaprzeczyć...
W kolejnym banku najmniejsza wplata, aby zalożyć lokatę to 15.000 euro i wtedy jest "aż" od 5 do 5,5% (w skali roku oczywiscie, na 6 miesięcy, co miesiąc oprocentowanie zwiększa się o 0,1%). A w następnym zaczynamy od, bagatela, 30.000 euro i wtedy zarobimy 5,7%. Z rekonesansu wrócilam blada, z zaciętą twarzą i bez szemrania odlożylam wzięte uprzednio banknoty tam, gdzie ich miejsce - do szuflady.

czwartek, 4 grudnia 2008

Jak z bicza strzelił...

Znowu przepraszam rzesze naszych stalych czytelników ;) za przedlużającą się ciszę, ale niestety - robota. A bez pracy, jak glosi staropolskie przyslowie, wiadomo, nie ma kolaczy (czymkolwiek są owe kolacze...). W każdym razie ja zasuwam, przygotowując konferencję na temat, jakże ciekawy, możliwosci inwestowania w naszej ojczyźnie. Więc do poniedzialku, a wlasciwie wtorku nawet, jest dużo pracy, plus ważni goscie z Polski. Od srody mam nadzieję odsapnąć i rozpocząć przygotowania do Swiąt. A w tym roku zapowiadają sie bardzo milo - przyjeżdża moja rodzinka - tata, mama i siostra, robimy swięta u nas w domku (mój debiut - już planuję menu:)), a 28 grudnia jedziemy na 4 dni, wraz z Sylwestrem, na narty. Mamy już wynajęty piękny dwupiętrowy apartament z kominkiem, atrakcji wokól trochę jest, jesli by sniegu nie bylo (choć powinien być, sprawdzalam na webcamach pokazujących stoki i wygląda bialo). Więc mam nadzieję, że będzie bardzo milo.
Poza tym niewiele, niestety, choć czas mi strasznie szybko mija - pędzi wręcz, ale to chyba od nadmiaru zajęć. Wstaję rano w poniedzialek, niezadowolona, że przede mną znów caly tydzień pracy, i nim się obejrzę, już jest kolejny poniedzialek... Bo oczywiscie weekend mija najszybciej.
Aha, z ciekawostek - w niedzielę wybralismy sie na górę Parnithę, na którą wjeżdża się kolejką linową, która prowadzi wprost do kasyna. Chcielismy wejsc do niego, niekoniecznie po to aby od razu oddawać się hazardowi, ale żeby usiąsc, napić się kawki, pooglądać z tarasu widok na Ateny. I co się okazalo? Otóż, moi drodzy, w Grecji do kasyna wstęp jest od 23 roku życia! Dziwne to jakies i niespotykane chyba nigdzie indziej (nie wiem, wydaje mi się, że wszędzie od 18 lub 21 lat), no i chcieli wpuscić tylko mnie. Więc się obrazilismy ;) i zjechalismy spowrotem kolejką w dól. I w ramach rekompensaty upieklam ciasteczka - pierwszy raz w życiu, ale robię próby przedswiąteczne..:)