Znowu przepraszam rzesze naszych stalych czytelników ;) za przedlużającą się ciszę, ale niestety - robota. A bez pracy, jak glosi staropolskie przyslowie, wiadomo, nie ma kolaczy (czymkolwiek są owe kolacze...). W każdym razie ja zasuwam, przygotowując konferencję na temat, jakże ciekawy, możliwosci inwestowania w naszej ojczyźnie. Więc do poniedzialku, a wlasciwie wtorku nawet, jest dużo pracy, plus ważni goscie z Polski. Od srody mam nadzieję odsapnąć i rozpocząć przygotowania do Swiąt. A w tym roku zapowiadają sie bardzo milo - przyjeżdża moja rodzinka - tata, mama i siostra, robimy swięta u nas w domku (mój debiut - już planuję menu:)), a 28 grudnia jedziemy na 4 dni, wraz z Sylwestrem, na narty. Mamy już wynajęty piękny dwupiętrowy apartament z kominkiem, atrakcji wokól trochę jest, jesli by sniegu nie bylo (choć powinien być, sprawdzalam na webcamach pokazujących stoki i wygląda bialo). Więc mam nadzieję, że będzie bardzo milo.
Poza tym niewiele, niestety, choć czas mi strasznie szybko mija - pędzi wręcz, ale to chyba od nadmiaru zajęć. Wstaję rano w poniedzialek, niezadowolona, że przede mną znów caly tydzień pracy, i nim się obejrzę, już jest kolejny poniedzialek... Bo oczywiscie weekend mija najszybciej.
Aha, z ciekawostek - w niedzielę wybralismy sie na górę Parnithę, na którą wjeżdża się kolejką linową, która prowadzi wprost do kasyna. Chcielismy wejsc do niego, niekoniecznie po to aby od razu oddawać się hazardowi, ale żeby usiąsc, napić się kawki, pooglądać z tarasu widok na Ateny. I co się okazalo? Otóż, moi drodzy, w Grecji do kasyna wstęp jest od 23 roku życia! Dziwne to jakies i niespotykane chyba nigdzie indziej (nie wiem, wydaje mi się, że wszędzie od 18 lub 21 lat), no i chcieli wpuscić tylko mnie. Więc się obrazilismy ;) i zjechalismy spowrotem kolejką w dól. I w ramach rekompensaty upieklam ciasteczka - pierwszy raz w życiu, ale robię próby przedswiąteczne..:)