sobota, 9 maja 2009

Z mamą na majówce

Dawno nie pisałam, a to dlatego, że dużo się działo. Wkrótce po wyjeździe Agi i powrocie Wojtka zawitała do nas moja mama. Przyjechała akurat na majówkę, czyli na 3 wolne pierwsze dni maja, na które to wybraliśmy się na wycieczkę w znane już nam rejony, ale za to obce mojej mamie, czyli na półwysep Mani. Jak zwykle zapraszamy do obejrzenia zdjęć - w nowym albumie, czyli kasiaiwojtek.
Nocowaliśmy dwie noce w hotelu w Githio, w dniu przyjazdu pochodziliśmy po miasteczku, a w sobotę pojechaliśmy do jaskiń Dirou, gdzie tym razem udało nam się popłynąć łódką przez jaskinie (poprzednio był zbyt wysoki poziom wody). Wrażenie naprawdę niesamowite i bardzo fajny patent z tym mini rejsikiem. Następnie pojechalismy do znanego już nam Areopolis, gdzie jedliśmy przepyszne kotosouvli, czyli różne części prosiaka pieczone na rożnie. W drodze z Areopolis do Monemvasii zatrzymaliśmy się na plaży z wrakiem statku Dimitrios, na którym sprejem uwieczniliśmy dwa przesłania ;). W Monemvasii był tłum, więc długo nie zabawiliśmy, zresztą była już pora wracać.
Następnego dnia był już niedziela, a więc dzień powrotu. W drodze powrotnej zwiedziliśmy Mistrę (czyli zespół zabudowań i klasztorów z XII-XIII w.), która tym razem (ostatnio byliśmy w sierpniu - palące słońce i wypalona trawa) zachwyciła nas swoją roślinnością. Wszędzie pachnące kwiaty i świergoczące ptaki - prawdziwa majówka! Po małym lunchu wróciliśmy do Aten.
Reszta pobytu mamy nie była już tak interesująca (przynajmniej dla niej), gdyż na mnie czekała praca, a na Wojtka szkoła. Był oczywiście poniedziałkowy targ, we wtorek była impreza służbowa, na którą mama wybrała się z nami i miała okazję poznać tutejszy establishment ;).
I tak błyskawicznie minął tydzień i mama pojechała do zimnej Polski. A u nas, jak na złość, właśnie teraz zaczęło się lato - 30 stopni i pełne słońce. Może wreszcie plaża?