No i mamy prawdziwy pępuszek - wczoraj odpadł Witusiowi kikucik pępowinki. Akurat jak skończył 3 tygodnie. Robi się już takim dużym chłopcem... Czapeczka, którą kupiłam 1,5 tygodnia temu i która zakrywała mu całą głowę łącznie z twarzą, taka była za duża, jest teraz dobra! I definitywnie już nie mieści się w najmniejsze ubranka - wcześniej jeszcze udało się go wcisnąć choć do zdjęcia... A propos - jest cała nowa seria - sesja bobasa ;), oczywiście zapraszam do oglądania.
Mamy za sobą pierwszy spacer w chuście - całkiem mu się podobało, zasnął sobie i spał tak przez 3 h, więc chyba było dobrze. Nadal jest grzeczniutki jak aniołek, pierwszorzędne mam dziecko :). W nocy 2-3 pobudki, a nad ranem już się kokosimy razem w łóżku i tak udaje mi się pospać nawet do 9-10. Czasem oczywiście są odstępstwa od reguły, jak ostatnio, kiedy grymasił od 5 rano, ale i tak - mam szczęście. Potem kąpiel - Wituś bardzo lubi się pluskać, ma taką rozanieloną minkę, po mamusi lubi relaks w wannie ;). I spacerek - wczoraj byliśmy z dziadkiem na Krakowskim Przedmieściu. Co prawda nie ma na to dowodu, bo na moją propozycję, że zrobię mu zdjęcie z wnuczkiem, mój tata powiedział "Eeee, poczekam aż będzie starszy". No tak... Jeszcze chyba nie do końca odnalazł się w roli dziadka. Za to moja mama w roli babci odnalazła się doskonale, tzn. głównie pieje nad małym, zachwycając się wszystkim co zrobi: "O, patrz, wsadził paluszek do buzi - jak ślicznieeeee". Yhm.
Poza tym tęsknimy za Wojtkiem i robimy wszystko, żeby jak najszybciej do niego dołączyć - w środę powinnam wiedzieć kiedy to dokładnie będzie.
Dziś idziemy na obiad proszony do mojej siostry - zobaczę jak się urządziła w naszym mieszkanku - zamieszkała tam od 1 sierpnia. To tyle z nowości.