niedziela, 18 kwietnia 2010

Wiosennie

 
Posted by Picasa
Ja wiem, że w Polsce atmosfera zgoła inna, ale u nas - o ile nie włączamy telewizora - bardzo wiosennie. A nawet bardziej letnio, bo wczoraj temperatura sięgnęła 27 stopni. W związku z tym wybraliśmy się na piknik, co by Wituś mógł eksplorować trawki ;). Było bardzo sympatycznie, Witul się zdrzemnął, my akurat się posililiśmy i potem był czas na zabawę i raczkowanie o kocyku. A przed piknikiem była sesja zdjęciowa w pokoju Witulina, w którym często się bawimy i gdzie nasz synek usiłuje stanąć na nogi, czego na razie rezultatem jest pozycja psa w jodze ;). Poza tym najfajniej jest wpełznąć pod fotel, byle nie za długo tam tkwić, bo potem jest nudno i trzeba pomarudzić żeby mama wyciągnęła :).
W najnowszym albumie jest cała sesja zdjęciowa, jak zwykle zapraszamy do obejrzenia!

wtorek, 13 kwietnia 2010

Rzymskie wakacje

A wlasciwie to rzymski weekend. Polecielismy w sobotę 10 kwietnia rano na slub kolegi Wojtka. Przyleciawszy na miejsce dowiedzielismy się, co w międzyczasie wydarzylo się w Smoleńsku, co rzucilo cień na ten dzień... Dla mlodej pary jednak staralismy się wszyscy o tym nie mówić, więc szczególy poznalismy dopiero po powrocie do Aten, wczoraj... Ale nie o tym ma być ten wpis, więc wróćmy do Rzymu.
Przywitala nas piękna pogoda, pojechalismy do hotelu, gdzie przygotowalismy się do uroczystosci. Slub mial miejsce w pięknym polskim kosciele w centrum Rzymu (dlaczego w Atenach takiego nie ma?). Potem spacerowalismy i robilismy zdjęcia mlodej parze, a następnie udalismy się do Tratorii na Piazza Venezia, gdzie odbylo się bardzo udane weselne przyjęcie, choć bez tańców...
Następnego dnia chodzilismy po Wiecznym Miescie - Witul u tatusia w mejtaju (nosidle) zszedl calutki Rzym. Wojtek dzielnie nosil go 9 godzin z malymi przerwami na przewijanie i karmienie. Bylam pelna podziwu, bo ja po godzinnym spacerze wymiękam, plecy mnie bolą - w końcu maly waży już prawie 10 kg...
Podsumowując - zaliczylismy ladny slub (panna mloda miala piękną suknię), pojedlismy pyszne wloskie makarony i pasty, pochodzilismy po Rzymie i kupilismy dwa piękne obrazy do naszego przyszlego domu :). Zapraszamy jak zwykle do obejrzenia zdjęć, ostatnich już w tym albumie, bo znów się skończylo miejsce - będziemy zakladać kolejny :).

Edit: Zdjęcia ze ślubu i imprezy weselnej w "Najnowszym albumie Kasi, Wojtka i Witusia". Kolejne zdjęcia będą umieszczane w tym właśnie albumie.

wtorek, 6 kwietnia 2010

Święta na Krecie i pierwszy ząb Witusia!

No to mamy pierwszego zęba - w postaci bialej falki, lewa dolna jedyneczka. Przebil się w niedzielę wielkanocną, na Krecie, a nasz synek, po kilku dniach bycia marudą, powrócil do bycia znowu aniolkiem :).

W piątek wsiedlismy na nasz pierwszy wspólny prom i poplynęlismy na Kretę. Witulowi się podobalo, nie marudzil za bardzo i w sumie te 7 godzin minęlo dosć szybko. Harry odebral nas w porcie Iraklio i pojechalismy prosto do wioski Limnes na epitafio - procesję po wiosce za krzyżem przystrojonym pięknie kwiatami, ze swiecami, kadzidlami itp. W sobotę spędzilismy dzień w Agios Nikolaos, obejrzelismy kosciólek, w którym za niespelna miesiąc Witus będzie chrzczony a my zaslubieni :), no bardzo ladny, malutki, z cudnym widokiem na miasto i morze. Wieczorem wzięlismy udzial w uroczystosciach Anesti - Zmartwychwstania. Nad jeziorem w Agios tysiące ludzi trzymalo zapalone od swietego ognia z Jerozolimy swiece, a pólnocy zaczęto strzelać - petardy, fajerwerki, race, wiwwatowanie i skladanie sobie życzeń - Christos anesti - Chrystus zmartwychwstal! I już wiemy gdzie się podzial Sylwester (którego Grecy nie obchodzą hucznie) - w sobotę wielkanocną ludzie cieszą się ze zmartwychwstania Pana. Na srodku jeziora zaplonęla barka ze stosem i kuklą Judasza - to kreteńska tradycja. Wszystko to bylo bardzo malownicze i wzruszające, a Witul (który wczesniej spal w nosidle) obudzil się po szczególnie glosnych wystrzalach, ale wcale nie byl przestraszony, raczej zaciekawiony i bardzo podobaly mu się zapalone swiece, których pelno bylo wokól. Niestety zapomnielismy wziąć aparatu, znajoma robila zdjecia, mamy nadzieję, że zgodnie z obietnicą nam je przesle, bo inaczej nie mamy pamiątki...
W niedzielę pieklismy barana i bylismy w gosciach, a wieczorem omawialismy menu weselne w cudnej nadmorskiej tawernie. Już się nie mogę doczekać!
W poniedzialek spotkalismy się z księdzem, z którym ustalilismy wszelkie szczególy dotyczące ceremonii i wsiedlismy na prom powrotny. Spędzilismy prawdziwie grecką Paschę, szkoda tylko, że tak krótko bylismy na naszej ukochanej Krecie.