W piątek mialam urodziny - i w tym miejscu dziękuję wszystkim, którzy o mnie pamiętali za życzenia - wiec zorganizowalam w pracy tort, szampana i swieże truskawki. Od wspólpracowniczek dostalam piękną biżuterię bursztynową, natomiast od mojego ukochanego męża olbrzymią mapę swiata National Geographic, taką na calą scianę. Będziemy na niej zaznaczać miejsca gdzie bylismy, więc fajnie. Natomiast na wieczór niespodziankę mialam taką, że zabral mnie na koncert budapesztańskiej orkiestry symfonicznej - stuosobowej. Koncert fantastyczny, owacjom nie bylo końca.
Następnego dnia w Walentynki zaplanowalismy domowe robienie sushi (ale bez surowej ryby, tylko z gotowanymi krewetkami, plauszkami krabowymi i wędzonym lososiem) - wyszlo pyszne i dużo, co można podziwiać na zdjęciach :).
Natomiast w niedzielę wybralismy się na wycieczkę nad morze i potem do naszej ukochanej argentyńskiej knajpy, która co prawda wygląda jak stolówka, ale dają w niej najlepsze w Grecji mięso.
W albumie urodzinowo-walentynkowym umiescilam też zdjęcia z naszego wypadu sprzed 3 tygodni, kiedy to wybralismy się do Artemizjonu, czyli swiątyni Artemidy (odkrytej zresztą przez przypadek). Ja zwykle zapraszam do oglądania i również jak zwykle życze wszystkim milego tygodnia :).