środa, 14 stycznia 2009

Głową w mur

Zerwalam się dzis o 7 rano (ciemno wszędzie, glucho wszędzie...) żeby pojechać na drugi koniec miasta, do wspomnianej wczesniej IKI aby odebrać pieniądze, które wylożylam na badania w szpitalu. Na miejsce dojechalam po... 1,5 h podróży w strasznych korkach (na domiar zlego padal deszcz, co zawsze sprawia, że greccy kierowcy panikują i jeżdżą już kompletnie tragicznie).
Po kolejnych 20 minutach poszukiwania miejsca do zaparkowania wreszcie udalam się do okienka. Czwarte do którego mnie odeslano okazalo się być tym wlasciwym... ale nie dla mnie. Pani rzuciwszy okiem na moje papiery powiedziala, że pieniądze mam odebrać gdzie indziej - w IKA, gdzie jestem zarejestrowana (znów drugi koniec miasta). Na moje stwierdzenie, że kazano mi w szpitalu przyjechać do IKI, w której pracuje lekarz, który wystawil skierowania, czyli tu, pani powiedziala, że pewnie MI się cos pomylilo. Malo mnie szlag na miejscu nie trafil.
Wracalam już krócej, bo raptem 40 minut i calą drogę klęlam pod nosem. Zmarnowalam prawie 3 godziny i nie zalatwilam NIC. Jutro czeka mnie kolejna wycieczka, tym razem do innej IKI. Ciekawe, czy uda mi się odzyskać te pieniądze...?
Zaczynam się poważnie bać tutejszego systemu slużby zdrowia, bo biorac pod uwagę fakt, że badania czekają mnie teraz mniej więcej co miesiąc, to jest duża szansa, że do lata się wykończę... A alternatywa? 1500 euro za prywatne ubezpieczenie...