piątek, 8 sierpnia 2008

Po wycieczce, przed weekendem :)

W nocy z srody na czwartek przyleciala do mnie moja siostra Gosia. Znów więc mialam wycieczkę na lotnisko o 3 nad ranem. Dodatkowych atrakcji dostarczyla nam Oliwka, która strasznie się przejęla nowym gosciem w domu, i to spiącym na miejscu Wojtka (!), więc dala taki popis swoich możliwosci, ze nawet ja się zdziwilam. Nie mówiąc o Gosce, która po początkowym chichocie zaczęla byc przerażona skokami malej i jej próbami zabawy polegającymi na lataniu z prędkoscią blyskawicy po calym pokoju oraz wskakiwaniu na glowę, brzuch lub plecy i atakowanie odnóży, które mialy nieszczęscie poruszyć się pod przykryciem. Tak więc udalo mi się zasnąc po 5, kiedy Oliwa już się trochę zmęczyla... Wstalysmy o 9 rano, żeby tego dnia, który dostalam wolny, wybrać się na Eginę. Bylam tam wczesniej z Agnieszką, ale tym razem postanowilismy udać się na drugą częsc wyspy, do miejscowosci Aghia Marina, po drodze zwiedzając ruiny swiątyni Afai (Afaia byla nimfą czczoną jedynie na Eginie, utożsamianą z Artemidą). Swiątynię zwiedzilismy (polecam uwadze nowe zdjęcia na picasie), a następnie spacerkiem w dól, 3 km, zeszlimy do nadmorskiej Aghii Mariny, którą obeszlismy, spotykając nawet Polaka, który tam pracuje w knajpie w te wakacje. Potem poszlismy na plażę, gdzie odpoczelismy po dosć męczącym spacerze w tym upale, a następnie obowiązkowo na grillowaną osmiornicę, aby wrócić do Aten statkiem o 18.30, który akurat odchodzil z tej miejscowosci, tak że nie musielismy tluc się z powrotem greckim PKSem do portu. Bylo bardzo milo. Dzis jestem w pracy, ale już jutro weekend :) Odwieziemy naszych kuzynów na Peloponez i zrobimy z nimi standardową rundkę, zwaną malą pętlą argolidzką - Korynt, Epidavros, Nafplio i Mykeny. I zostawimy ich w miejscowosci Tolo, gdzie będą się kempingować. A w niedzielę, już we dwie z siostra pojedziemy sobie na naszą ukochaną plażę do Schinias. W poniedzialek odwiedzimy targ (ja, jak co tydzień, poprosze podwyżkę z tytulu poniedzialkowego laiki - czyli wlasnie tego bazarku), we wtorek może kinko i sklepy, a w srodę wreszcie męża zobaczę :)
Aha, ale żeby blog nie byl zbyt nudny, mam medyczną ciekawostkę. Dowiadywalam się tu o badanie krwi na obecnosc przeciwcial toksoplazmozy. Dobrze jest w pewnym momencie przed ciążą zrobić takie badanie. Otóż procedura jest taka: najpierw dzwoni się do IKA (tutejszy ZUS) i idzie się do przychodni. Potem stoi się po numerek i się zapisuje na za 3 tygodnie, bo taki jest mniej wiecej czas oczekiwania. Po tych 3 tygodniach idzie się do lekarza ginekologa, który wypisuje skierowanie na badania. Ale zanim się pójdzie na badanie, trzeba isć do kogos takiego jak lekarz kontrolujący. Do tego lekarza też się idzie po numerek i znów czeka kolejny tydzień czy dwa na tę wizytę. Grecy mają lekarzy, ktorzy sprawdzają, czy inny lekarz dobre badania zlecil, czy jest podstawa do nich itp, taka kontrola. Jesli się okaże, że lekarz zatwierdzi, to cala procedura od nowa, tj. dzwoni się do IKA po listę wspólpracujących laboratoriów, i po odczekaniu odpowiedniego, bliżej nieokreslonego czasu, można zrobić badania. Caly proces trwa okolo 2 miesiące, dodam jeszcze, że na każde stanie po numerek trzeba przeznaczyć caly dzień (czyli wziąć dzień wolnego z pracy)... Czy ktos cos mówil o polskiej slużbie zdrowia?